Dziwne, że nie zorientowali się, że te drzwi są zamykane na klucz od wewnątrz. Ja bym zaczął majstrować przy zamku. Poza tym skąd ona miała ten klucz? Od Martina? Była w nim w zmowie? Jak upozorowała jego śmierć? Zdążyła wsadzić mu klucz do kieszeni i jednocześnie zepchnąć z tamy? Jak to się ma do książki?
Nic nie zrozumiałeś :)
1. Zapewne zamknięcie było i od zewnątrz, i od wewnątrz. Zapewne bohaterowie się zorientowali, że zamknięcie jest od wewnątrz, jednak Liz wszystkich przekonała, że to Martin ma klucz i to on ich ma otworzyć o wyznaczonym dniu.
2. Martin załatwił tylko miejscówkę i kluczyk, który potem podarował Liz. Przez cały ten czas ona miała ten kluczyk w bunkrze, jednak nie chciala otworzyć drzwi dopóki Mike się w niej nie zakocha.
3. Martin nie wiedział, że siedzą dalej w bunkrze i tam umierają, bo wyjechał na wycieczkę, z której oni uciekli. Sugerował ciągle pani psycholog, że to Liz jest za wszystko odpowiedzialna stąd były coraz większe wątpliwości w prawdomówność LIz.Natomiast policja ślepo wierzyła Liz, bo ta dobrze grała biedną i zastraszoną, podczas gdy Martin miał postawę gościa, który ma to w dupie, bo go to nie dotyczy i ma alibi jak wół :)
4. Liz przed zepchnięciem Martina do wody go przytuliła i głaskała jedną ręką po głowie, zapewne wtedy wsunęła mu delikatnie kluczyk do kieszeni, a potem go wypchnęła, kiedy już rozluźnił się w jej objęciach.
Książki nie czytałam, ale mam nadzieję, że rozwiałam Twoje wątpliwości co do niektorych wątków w filmie :)
Nawet jeśli wyjaśnimy te niuanse, film jest pełen absurdów i nielogiczności, wręcz powiedziałbym, że takich typowo polskich błędów.
Najbardziej rozbawiła mnie scena, gdy Liz się rozkleja w bunkrze, jej koledzy ją pocieszają, tulą itd., a Liz po dwóch sekundach unosi głowę i rozbrajająco stwierdza:
- "I'm ok".....
No serio? :-)